
zjadłbym takiego chrupiącego kurczaka z rożna...
Usłyszałam i popędziłam przy pierwszej nadarzającej się okazji na Górniak. Mięsny rynek kusi mnóstwem świeżego mięsa wszelkiego rodzaju.
Ponad 2kg kurczaka w całości wylądowało w sakwie. W domu czekała już od dłuższego czasu nieruszona paczka przyprawy Gyros. Można było zacząć dzieło.
Jednak żeby delektować się kurczakiem, trzeba mieć w zapasie jeden dzień na marynowanie.
Mięso lubi się wylegiwać w sosach i przyprawach, im dłużej tym lepiej: oczywiście w chłodnym miejscu.
Mój kurczak został starannie wymyty, karczycho odcięte, żeby był "przeciąg" i włożony do wielkiej miski. Tam się dokładnie obtoczył w przyprawie i zakonserwował oliwą. Zimową porą warto dolać czerwonego wina domowej roboty.
Całość została przykryta folia aluminiową i zahibernowana w lodówce na 24 godziny.
Od szamańskie praktyki |
Po takim wylegiwaniu wystarczyło kurczaka położyć w brytfannie z rożnem i posypać klarowanym masłem dla delikatności.
Sposób na eleganckie rozłożenie kury znalazłam na blogu Stardust.
W temperaturze ok. 230 st. opalał się godzinę, następne 1-1,5 godziny dojrzewał w temp. 150 st. Bez jakiś specjalnych polewań i cudów.
Po prostu się smażył w piecyku z dołu i z góry. Proste, pyszne, a najlepsze z sosami Hellmans'a: pomidorowym z czarnym pieprzem i wytrawnym whisky.
Można jeść palcami. Pyszne!
Uwaga: jeśli przyprawia się Tandoori masala - należy kurczaka natrzeć solą!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
smakowało?